Gabriel - 2011-12-22 21:43:07

( - Waćpanie, a cóże sodomita ów znaczy? >:
- Znaczy zwykle to, co komu do głowy przyjdzie, a pragnąłby, by takim właśnie było _^_
 - A cóże więc znaczyć powinno? >:
- Kochającego, moja pani.
- Doprawdy? Tużeś Waść mnie zaciekawił!
- Nie masz, waćpanno, powodów do konfuzji.
- A bo też ja też nijakiej nie odczuwam!
 - Jest mi to miłym, a i o waćpannie dobrze świadczy ^w^
 - Dziękuję Waćpanu za dobre słowo!
- Jeśli zasługuję na dobrą myśl waćpanny, jest mi to miłe.)

- Waćpanowi mój mąż nieboszczyk mnie pod opiekę oddał. To więcej dobrego o panu świadczy niż me słowa, do dworności nie nawykłe, wyrazić by mogły.

- Ja jednak nie pojmuję, dlaczego w ogóle waćpannę *mnie* oddano. Nie wydaje ci się, pani, że to jeszcze większe zamieszanie wprowadziło?

- Świętej pamięci mąż nie znał zbytnio tutejszych panów szlachty, a i z własną rodziną zbyt dobrze nie żył. Widać waćpanowi bardziej ufał niż któremuś z moich wujów.

- Zatem to jeszcze bardziej skomplikowana sprawa, a nazwanie mnie odpowiednim opiekunem to pewna przesada.

- A z jakiegoż to powodu?

- Pani, pomyśl logicznie. Pomyśl, co ja właściwie mogę dla pani zrobić, bo mnie się to nie udaje.

- Ufam, że Waćpan nie pozbawisz biednej, młodej wdowy resztki mienia, które jej pozostało.

*parska cicho*
- Niech to waćpanny nie trapi, nie z mojej strony.

<uśmiecha się promiennie>
- A może i z Waści pomocą się co więcej da odzyskać!

- Z radością przysłużę się tej sprawie przez pamięć o mężu nieboszczyku.

- Rzecz jasna, waćpana jako mojego opiekuna pewne korzyści z tejże sytuacji nie ominą.

*uśmiecha się leciutko*
- Fortuna nie zwykła być dla mnie łaskawym tematem, zatem pozostawmy ją w spokoju.

- Jak sobie Waćpan życzysz. Ale, ale. Waćpan się czegoś napijesz?

- Nie omówiłbym szklanki wina w towarzystwie waćpanny.
*mruga*

<czerwieni się> 
- Jesteś, Waćpan, aż nazbyt uprzejmy.
<klaska w ręce, wpada pachołek>
- Przynieś dla pana wina. Najlepszego, jakie mamy.

- Zbrodnią byłoby pozostać wobec pani nieuprzejmym~

<uśmiecha się, zawstydzona>
- Czuj się, Waść, jak u siebie. Zresztą, tak jest w rzeczywistości. Może i ubogo tu my żyjem, ale jak tylko Waćpana ugościć mogę, w tym rada.

***

- Uczyń mi pani tę przyjemność, że się czegoś więcej o pani dowiem. ^w^

<czerwieni się z lekka... znowu>
- Jak Waćpan zapewne już wiesz, moje nazwisko Sołłohubowa, po moim świętej pamięci mężu nieboszczyku, Jerzym Sołłohubie, herbu Dowojna. Imię moje Swietłana, z domu Salenkowna

- I jak pani na pewno wiesz, zwę się kawaler d'Allaire. Każdy z moich przodków byłby równie rad panią poznać.

<rozgląda się nerwowo>
- Waćpan jest aż nadto uprzejmy. Ale oto i wino!
<wchodzi pachołek z dzbanem>
<nalewa do szklanic i podaje jedną Francuzowi>
- Ale opowiadaj Waćpan, jak droga?

*drgnął na nieprzyjemne pytanie o drogę, ale szklanka bezpiecznie dociera do jego rąk*
- Przebyta, waćpanno, najprędzej jakem mógł, ale nie umieszczę jej między dobrymi wspomnieniami.

- Czemuż to, Waćpanie? Nikt Waćpana w drodze nie napadł, mam nadzieję!?

- Nie do końca tak było, o ile to panią uspokoi.
- Mam nadzieję uregulować w przyszłości rachunki, albowiem boli mnie to bardziej przez względy rodzinne, niż osobiste.

- Och. Mam nadzieję że Waćpana nie uraziłam. Jak to tatuś mawiał, Bóg pokarał mnie niewyparzoną gębą.

*otwiera szerzej oczy, zaskoczony "przeprosinami"*
- Mon Dieu, pani pytanie nie było niestosowne.

- Tak, ale było panu nie w smak, ot co! >:
- Powinnam była pomyśleć, że przyjazd tutaj będzie dla pana ciężarem

- Waćpanny w tym winy przecie nie znajdziesz.

- Ale to dla mnie musiał się pan aż tutaj fatygować!

- I oto jestem, jak chciałby mój świętej pamięci przyjaciel.
*akcentuje drugi podmiot*

<spuszcza oczęta>
- Ale też Waść nie musiał tej woli wykonywać.

*obraca szklanicę w dłoniach*
- Alem tego chciał i chcę, co, ani chybi, kieruje winę ku mnie.
*uśmiecha się półgębkiem i wznosi winko*
- Pierwszego toastu dopełńmy więc za to, by nam obojgu cały ten ambaras na zdrowie wyszedł.

<ciepły uśmiech>
- Na zdrowie!
- Dziękuję Waćpanu za miłe słowa.

- Innych dla pani nie mam~

Swieta - 2011-12-22 21:49:32

<czerwieni się>

Nazbyt Waćpan uprzejmy.

<nie wiedząc co mówić, uważnie studiuje wygląd kawalera, mnąc ręcyma kieckę. Przeca oczów nie spuści!>

Gabriel - 2011-12-22 22:11:36

- Słyszałem to od Waćpanny już dwukrotnie - i chyba nie znajdę na to rady.

*patrzy wprost w twarz S., nie zniżając ani na moment wzroku*

Swieta - 2011-12-22 23:15:29

[...khem. Ewentualne zniżanie na moment wzroku byłoby przejechaniem wte i wewte po cyckach. *D Więc prawdopodobnie dobrze, że tego nie robi. ]

(O ty taki synu! Nie gap się tak, niegapniegap! D< Taki ty jesteś!? To ja się tak nie dam! Nie skonfudujesz mnie, ty pludraku przebrzydły, o nie! D<)
<puszcza kiecę z rąk i lekko zaciska piąstki, wyzywająco patrząc się pludrakowi w te jego anielskie... tfu, niebieskie! tak, niebieskie, uprzejme oczęta. >

To czysta przyjemność gościć tak zacnego kawalera, jeżeli sądząc po uprzejmości, godnego raczej królewskiego dworu, aniżeli tej prostej chaty. Ot, tu po zaściankach bida z nędzą jeno piszczą, a kto i ma jakowychś kilku chama do pomocy to szczęśliwy, to i ludzie nieobyci, toteż Waćpan się nie frasuj, jeśli się na Waści dworskiej uprzejmości nie wyznają, boć to ludzie prości, dobrzy jednakoż i serdeczni, a i czasem aż nadto. Wiadomo, i tacy się zdarzą, co się raczej z chamskiego rodu, nie ślacheckiego, wywodzić zdają, aleć to chamy i prostaki, to i o nich nie warto sobie gęby suszyć. Jeno strój Waszeci zagraniczny dziwaczny się tu zdaje i moda wasza obca we wyglądzie, to i Waćpana wezmą na języki i pokazywać dzieciom będą jak jakowegoś olifanta czy insze jakoweś mostruum.

Gabriel - 2011-12-23 19:19:31

[Dziwne, że tego nie robi. Tj. wywalenia miliarda punktów na Dwornego okazało się dobrym krokiem. Ale – skąd on ma niebieskie oczy? :”D]

<skinął jej, przy okazji zastanawiając się, na ile ten gest może maskować, iż słuchał podobnych wieści o krajobrazie Rz-plitej nie raz i nie dwa… a może i nie siedem>

Il est inévitable*. I – Pani, ja nie z tych, co gotowi pod ludzkim spojrzeniem paść jak od kuli bez mała, nie trzeba się o to frasować.

<przesuwa w krótkim zamyśleniu palcem po krawędzi kieliszka>

Rad byłbym jednak wiedzieć cośkolwiek o okolicznych osobach. Z kim lepiej w komitywie pobyć, a komu właśnie w zwadę wejść warto.
___
*To nieuniknione.

Swieta - 2011-12-24 08:28:59

[Może tak światło padało czy co *D. Zresztą to wszystko dzieje się w jej głowie xD. A Dworny... cóż, znając Gabrysia konwersacja i tak nie toczyłaby się w trybie Gabryś - cycki... xD Zresztą, co on już się cycków naoglądał, to jego. I to na pewno u pań, co bardziej szafowały dekoltami xDD]

<z radością zaklaskuje w ręce>

Ależ panie kawalerze! Toć ja nie o waćpana się frasuję, jeno żebyś Waćpan komu krzywdy w urażeniu nie poczynił! Ale w tej wioszczynie jeno ja siedzę, no i bracia Jerzego - panie świeć nad jego duszą - co po zbójecku mnie zajechali, przynależną mi własność odbierając, i teraz jeszcze mają czelność się ze mną, nieszczęsną wdową,  po sądach ciągać! Stfu, bez czci i wiary, takie syny! Z inszych zaś sąsiadów to siedzi tu na Szerokim pan  Szerski, ślachcic zacny, jeno żony zbyt strachliwy, o co też i śmiechy tutaj chodzą, ale że człek po chrześcijańskiemu szczodry, a że piwo u niego dobre, to i lubiany tu u nas co nie miara, oraz pan Ościerski z Czegiewa, co ma złote serce, ale że wróble mu pod strzechą ćwierkają, to i do zaszczytów nie doszedł, za to dwie żony pochował. Za to człek mniej pewny i nienajlepszej sławy pan Drewicki na Borociczach, co to je dzieli razem z poćciwą panią Jadwigą, wdową po panu Bieleńskim, niech poczywa w pokoju. Czasem go i w kościele nawet na niedzielę na Mszę Świętą nie ma, ale też i powiadają, że go wiedźma urzekła, jedna taka, co tu w okolicy siedzi, jeno że to ślachcianka, to i nic nie możem na nią uczynić.

<bierze się pod boki i zadziornie zerka na Pana Kawalera>

A ty się Waćpan dobrze pilnuj, bo mówią, że jeno spojrzy na kawalera, to urzeknie!

Gabriel - 2011-12-24 13:45:19

(Słowotok, słowotok, słowotok. Nie przeszkadza mu: u tej panny to nawet urocze. Gorzej gdyby musieli odbyć poważną rozmowę.)

<rozbawiony podnosi rękę w obronnym geście>

I o to nie zadawaj sobie martw.
Zasię nigdym nie zetknął się z inszą wiedźmą niż tamtą, za którą tak oczy wypatrywał znany mi kawaler. Takiemi mocy piekielnymi mąciła mu w głowie, takie pokuszenie mu zadała słowami, aże rozum stracił i głupstw okrutnych narobił, to i długo nie śmiał pokazać się wśród ludzi, dyć wstyd. Zaliż taka to magia waszej wiedźmy?

[Słowem: Gabryś wątpi w magiczna naturę tego wiedźmiego uroku xD]

Swieta - 2011-12-24 16:14:53

<dezaprobująca mina>

Ot, Waćpanie, a któż to potrafi powiedzieć? Ja też sama tej wiedźmy nie znam, jeno żem słyszała, iż diabeł jej nadał wygląd anielski i że mężczyzn zwodzi i spojrzeniem urzeka. A co taka jeszcze zadać potrafi, to się z mocy piekielnych śmiać nie trzeba, bo się niejedno złe może przydarzyć.


[Słowem: Wiedźmi urok jest wiedźmi. xD Nieważna natura.]

[Przygotuj się na lola. Lisowczyk w PB jest opisany jako.... <fanfary> ... Rycerz Chrystusowy. xD]

Gabriel - 2011-12-24 21:48:46

<lekko unosi brwi>

Wybacz moje niedowierzanie, Waćpanno, ale gdybym poczytywał bawiącą oczy gładkość za diabelski przymiot...

<uśmiecha się do siebie>

Tedy nie tylko waścinej wiedźmy winienem się strzec. Jednako wezmę  ją przed się*.

[Tak naprawdę nie uwierzy, dopóki nie zobaczy. A że wtedy może być za późno... 8D]
___
*Brać przed się = brać pod uwagę, a nie! Ja tego zwrotu używam ze względu na jego dwuznaczność, on niekoniecznie. A mmmoże... xD

Swieta - 2011-12-24 22:22:05

(Ty... PLUDRAKU JEDEN! JAK MOŻESZ!? >///O//<)

<czerwieni się jeszcze mocniej>

Waćpan nie mów takich rzeczy!

(Ach. Stwierdzenie ogólne. No a jakże.)

< spokojniej >
Dyjabeł różnych sposobów na krześcijańską duszę się ima, ażeby ją do grzechu nakłonić, to i na baby trza mieć baczenie. Toteż weź ją, Waćpan, weź. A obyś jej nigdy nie spotkał.

<zerka ku drzwiom>
A niechby to psi porwali! Zaczyna padać! Ot, i o diable gadanie!

Gabriel - 2011-12-24 23:02:25

<lekki uśmiech nie opuszcza jego twarzy>

Wybacz i moją śmiałość, Waćpanno. 

(Aczkolwiek ja nie żałuję.)

<odchyla się na krześle, jego wzrok przenosi się gdzieś do góry, jakby o czymś sobie przypomniał>

Diabla pogoda w sam raz dla psubratów. Widać dobrze poczyniłem, nie zabawiając dłużej na szlaku.

Swieta - 2011-12-24 23:17:48

<rzuca kawalerowi zaciekawione spojrzenie>

Jakich psubratów?... To jest, jeśli można wiedzieć, rzecz jasna!

Gabriel - 2011-12-24 23:29:28

<jego uśmiech zmienia się w nieprzyjemny sposób>

Pamiętasz, pani, jakeś mnie pytała o drogę?

Swieta - 2011-12-25 00:22:17

<marszczy brwi>

Ano, coś Waćpan wspominałeś, że droga nienajlepsza. Ale widać, że Waść o tym gadać nie chcesz, to i dopytywać się nie będę, choć dowiedzieć się bym ponad miarę była rada. A kim by te psubraty nie byli, to i dobrze, może jak zamokną to ich jaka cholera weźmie czy inna zaraza!
(Takiego Kawalera ukrzywdzić! Bogdaj sczeźli, psie syny!)

<smutnieje>
Jeno człek nie wyjdzie i nic nie zrobi, tylko na przypiecku siedzieć. A i z poletkiem tera to nie wiadomo czy ziarno nie pognije. Ani nawet na co nie zapolować, bo się co żywe pochowało. Ot, paskudny świat, kiedy deszcz zacina.

Gabriel - 2011-12-26 12:16:35

<w końcu odzywa się cicho>
Jestem pani winien tej opowieści, czy raczej dopiero będę. Powiem, jeno jeszcze nie teraz.

<wraca do poprzedniej pozycji na *krześle*; przez chwilę nic nie mówi, po prostu słuchając deszczu>
Ja zaś sądzę na opak, pewnikiem dlatego, aboim dotąd nie miał podobnych trosk. I żem do tej pory nie zobaczył tyle błota naraz.

Swieta - 2011-12-26 13:46:04

<rzuca mu rozbawione spojrzenie>

To waćpan deszcz lubisz? Coby deszczu nie było, to i błoto by się nie porobiło na drogach, jeno kurzawa.
Aleć też Waćpan nie wyglądasz na człeka, co by za przyjemność uważał po drogach się ciągać i odzienie błocić. A i włosy u waćpana niejako jak u baby, to i przeszkadzać muszą. <uśmieszek>

(Anielski wygląd anielskim wyglądem, ale żeby nie zarost, tobym go wzięła za pannicę, ot co! I błota się brzydzi! Co to za mężczyzna? Baba nie chłop~! : D )

Gabriel - 2011-12-26 16:33:34

<opiera łokieć o stół, a brodę o dłoń>

Związać włosy żadna sztuka. Azali jedno nie pozwala na drugie? Lubię zapach ziemi po deszczu, źwięk kropel i bez ekspecyjej wszelaką wodę. Zaś błoto nic przyjemnego, tyle, że zwierzę łacniej wytropić. Znaszli zresztą kogo, Waćpanno, kto miłowałby się w taplaniu w błocie? Nawet mej siostry bym o to nie posądził.

Swieta - 2011-12-26 18:50:10

<wzdryga się z obrzydzeniem>
Fuj. Wody wszelakiej *znieść nie mogę*! <grymas>
Jak nieboskie stworzenie to mokre, zimne, w oczy lezie! I włosów dosuszyć nie sposób!

<grymas schodzi z twarzy, zastąpiony przez zaciekawienie>
To waćpan masz siostrę? Opowiadaj!

Gabriel - 2011-12-26 22:09:34

(Boi się wody? Mokrej wody?)

<do jego spojrzenia wkrada się duma>
Mam dwie siostry, a mowa była akurat o młodszej, Chantal. Po prawdzie to ona chyba nigdy nie przeżałuje, że przyszło jej urodzić się niewieściej płci: dwanaście lat, a szelma z niej okrutna, pewno i gorsza niż ja w tem wieku. Zwinna jak wiewiórka i woli ganiać z pachołkami niżeli przestawać z innymi dziewkami, jak by pani matka chciała. Do tego harda to pannica i nie uświadczysz, by przy kim płakała, a ostry ma język...

Swieta - 2011-12-26 22:21:27

<totalny zachwyt>

Właśnieś mnie Waćpan przekonałeś, że ta wasza Francyja to też ludzki kraj, jak się tam takie dziołchy rodzą! Toć Waćpana siostra warta-by tutaj tyle złota, ile sama waży. Furda tutaj, dalej na wschód zdarza się takich, aleć zawsze ceniona jest pani domu, co tatarzynów czy inszych zbójów sama jeno z czeladzią rozpędzić potrafi, a widzi mnie się, że Waćpana siostra do takich należy.

Gabriel - 2011-12-27 00:46:28

Enfin quoi*...

<z ledwo słyszalnym wahaniem>

Jeśliście gotowi tak wysoko cenić Chantal, nie stracicie wiele na wymianie na moją drugą siostrę, która jest podle ręki.

___
*No cóż.

Swieta - 2011-12-27 00:57:39

<brew w górę>

Tak, Waćpanie? A cóże tu robi, w tej skromnej okolicy?

<uśmiech>
Opowiadaj, Waćpan, opowiadaj!

Gabriel - 2011-12-27 15:18:09

<szuka odpowiednich słów>
(Cholerny polski.)

Lucille to moja... la maladie*. Najpiękniejsze utrapienie. Jak zwał, tak zwał. Jest w niej coś z dziecka, wyciągającego ręce po każdą drobnostkę, co to mieni się w oczach. Aczci jej po dobroci nie dostanie, wydrze lub inako wymusi. Harda jak młodsza, jeno w inszy sposób, z którym nie sposób dysputować. A teraz przyszła jej chęć na małżeństwo.

(Na zabawę w małżeństwo, to jest.)

__
*Słabość, uraz, również w pewnym sensie wada. Gabryś sugeruje, że martwi się o dziewkę bardziej niż by chciał~ Nadopiekuńczość mode: on 8D Yet do not fear, to nie jest level Żana Fransuły i Marianne.

Swieta - 2011-12-27 19:45:42

<traci nieco zainteresowanie>
Widzę, że masz Waćpan niezwykle interesujące siostry! Ale, ale, któż jest tym szczęśliwym kawalerem?
<spoczywa na ławie i podpiera twarz dłonią>

[co ma na myśli przez "zabawę w małżeństwo"? xD]

Gabriel - 2011-12-28 08:35:16

<rzuca jej przeciągłe spojrzenie>

(Chyba nie ma potrzeby przeciągać tematu?)

Znajomy męża nieboszczyka, starości Maruszewicz. Dzielny to człowiek, ale nie daję mu szans na wojnie z mą ukochaną siostrą, a tej można być pewnym.

[To, że młoda traktuje to wszystko tak poważnie, jak - dajmy na to - ja moje lektury na olimpiadę >D]

Swieta - 2011-12-28 11:02:14

<zaklaskuje w rączki w zachwycie>

Ohoho, pan Maruszewicz!? Dobry człowiek, zdaje się! Prawda, żem go jeno z raz widziała, jako że Jerzy za często w domu nie przebywał, to i gości nie spraszał.
<zamyślona/smutna mina> ... w sumie się mu nie dziwię. Kto by tu chciał siedzieć na prowincji, jak tu tylko błota dużo.

Gabriel - 2011-12-28 11:54:54

<ściąga brwi>

W moim kraju są rzeczy podlejsze od błota. Będę wdzięczny za chwilę spokoju tutaj, kiedy już wujowie Waćpanny nie będą przysparzać problemów.

Swieta - 2011-12-28 12:10:41

<patrzy bystro>

Będę zaszczycona, mogąc zapewnić Waćpanu zasłużony odpoczynek. Jednakże, jeżeli wiedzieć można,  cóż to są za rzeczy?

Gabriel - 2011-12-28 12:45:46

<uśmiecha się w sposób nieprzystający dobrym ludziom>

Czy doszły Waćpannę wieści o kardynale Richelieu?

Swieta - 2011-12-28 13:33:11

<podejrzliwa minka>

Coś słyszałam. Wybitny polityk, co nie odznaczył się bynajmniej delikatnością względem heretyków, ale ograniczył prawa szlachty z Francyjej, zupełnie nie po Bożemu, tak?

(Mam nadzieję, że o to chodzi. MAM TAKĄ NADZIEJĘ)

Gabriel - 2011-12-29 02:13:41

(Ach. Czyli jestem heretykiem.)

<mruży oczęta>

Czysta prawda. Widać nie taka to prowincja, jeśli wyznajecie się na sprawach pana kardynała. Przyznaję mu bez boleści niepospolitą chytrość i przemyślność, a jego oddziaływanie na króla jest przemożne. Wszakże jego zalety równoważy równie wybitne okrucieństwo. To już dziesiąty miesiąc, kiedy z polecenia Jego Eminencji hugenockie La Rochelle wykrwawia się pod oblężeniem sił i rojalistów, i kardynalistów.

Swieta - 2011-12-29 12:57:03

<milczy chwilę, coby trochę ochłonąć>

To zawsze naganne, kiedy władze podnoszą rękę na szlachtę, bez względu na wyznanie. Ale też zdaje się, że nie tylko o to panu chodzi.

<oczy przymrużone, usta zaciśnięte>

Powiedz waćpan, sam wyznajesz, tfu, hugenockie błędy!?

(Jeszcze niepotwierdzone! A nuż się mylę, a opiekuna bez powodu nie obrażę!)

Gabriel - 2011-12-29 13:28:47

<prostuje się>

Chodzi mi o bezprawny gwałt, łamiący edykt w Nantes. Eminencja ryzykuje pokój w kraju dla własnych mrzonek i wcale nie zważa, jaką krzywdę wyrządzi jego pyszny mord. A pani... Nawet jeśli byłyby mi drogie owe *błędy*, co byś pani z tym zrobiła?

Swieta - 2011-12-29 14:42:08

<zmieszana>

Ja... nie wiem. Zbiłeś mnie Waćpan z tropu. Ja rozumiem, jeżeli Waćpan bolejesz nad losem współwyznawców, ale... Waćpan rozumiesz, że... No, ja nie wiem...

<milknie i patrzy mu w oczy, czekając, co *on* powie>

Gabriel - 2011-12-29 15:05:53

<wzdycha cicho>

Wyznaję tego samego Boga, co Waćpanna, i nie pragnę różnić się z Waćpanną w innych kwestiach. Azali gdyby tak się stało, nie ustąpię przez żadną grzeczność i mam nadzieję, że mnie pani zrozumiesz.

Swieta - 2011-12-29 15:21:07

<kiwa głową>

Aczkolwiek na pewno Waćpan rozumiesz mą niechęć w tej sprawie. Jednakoż, skoro jesteś Waćpan moim opiekunem, wolę żyć z Waści w pokoju.

<nie do końca przyjemny uśmiech>

...przynajmniej do czasu.

Gabriel - 2011-12-29 22:22:54

<krzyżuje ręce na piersiach; na jego ustach pojawia się cień uśmiechu>

Póki będę pani potrzebny. Potem niech się dzieje wola nieba.

Swieta - 2011-12-29 22:40:03

<ponury uśmiech>

Czyli przynajmniej w tym się rozumiemy.

<chwila zastanowienia>

Dobrze, nie ma co o tem gadać, boć i wieczór się zbliża, i nie ma co dzisiaj się denerwować. A więc.
<poza "all biznes", łokcie na stole>

Jakie masz Waćpan plany na Waści pobyt tutaj i co zamierzasz zrobić w mojej sprawie? Bo, jak Waćpan pewnie rozumiesz, jest to kwestia dla mnie dosyć istotna.

Gabriel - 2011-12-30 14:11:22

(Cóż, przynajmniej spora część najgorszego już za nim.)

Ludzie tego kraju miłują się we wzajemnym sądzeniu. Nie omieszkałaś Waćpani już tak uczynić? Można by podeprzeć pani roszczenia autorytetem mego drogiego szwagra, bo siłą pewnikiem niewiele się zdziała. Czyż nie?

Swieta - 2011-12-30 15:13:54

<ponura mina>

Ano, zda się tak. Pozew jużem wniosła, ale zanim sąd go rozsądzi, to i też trochu czasu minie, ale w odpowiednim czasie trochu autorytetu się przyda. Rada bym też była bliżej poznać szanownego pana Maruszewicza i siostrę Waćpana.

<zaczyna się znowu denerwować>
A siła...? Braci Jerzego - Boże świeć nad jego duszą - jest trzech, a ja jedna biedna wdowa, bez wsparcia nijakiego męskiego! Ot, kilku mam pachołków do pomocy i nic więcej.

Gabriel - 2011-12-30 16:21:19

<przechyla głowę na bok>

Nie powiedziałbym "nijakiego". Ilu tedy ma Waćpanna ludzi i czy skłonni byliby do wykonywania poleceń, ach, cudzoziemca-heretyka, rzecz oczywista z pani błogosławieństwem?

Swieta - 2012-01-01 20:11:54

<marszczy brwi w zamyśleniu>

Wykonywać by i byli skłonni, jak u mnie zostali, jeno może być gadanie że baba sama sobie poradzić nie umie to pluraków sprowadza. Ale jak przy babie się ludzie ostali, to i posłuchają. Będzie tego, jak starszy u Kosmów ozdrowieje, jakieś siedmiu chłopa na tej części, co przy mnie została.

Gabriel - 2012-01-03 18:52:47

<przypływ rozczarowania>
(Ale z drugiej strony...)

Dajesz mi pani do rozumienia, że utrzymałaś się tu przy takich siłach? Jestem pod wrażeniem.

Swieta - 2012-01-03 21:43:34

<spogląda na niego z rozbawieniem>

Panie kawalerze! Toć to nie żadna twierdza oblężona, jeno maleńka wioszczyna! Tu na całej wsi jest ze czydzieści chłopa. Co Jurka bracia mieli ze sobą, to się juże w dużej mierze rozlazło, a ja tu na ziemi co ją w wianie miałam się ostałam. A cham to cham, pana się słucha, jaki by nie był, chyba że w las zbiegnie.

Gabriel - 2012-01-04 23:06:45

<kręci głową>

Przecie ja jestem pod wrażeniem, że w ogóle coś się Waćpani ostało. Gdyby bez nikiej wiedzy przypatrzeć się temu z boku, dalibóg, sądziłbym, iże szwagrowie powzieli za słuszne pozwolić wdowie po bracie gospodarować na swoim kawałku i niejako utrzymać tedy równowagę między sobą, aby żaden nie dostał więcej niżeli pozostali dwaj. A jeśli zarazem uniknie się infamy ciemiężycieli skłonnych bratowej odebrać ostatnią piędź ziemi - to jeszcze lepiej...

Swieta - 2012-01-05 15:30:49

<bierze się pod boki i robi urażoną minę>

Waćpan sugerujesz że skrawka ziemi przed baranami jakowymiś nie umiem utrzymać!?

<wybucha śmiechem>

Prawda, prawda. Żebyś Waćpan tu dowodził, tobym pewnie nadal miała całą wioskę, boć mimo babskiego wyglądu nie wyglądasz na takiego, co mu można w kaszę dmuchać! Mieli by się z pyszna, tatarzyny bezbożne!

Gabriel - 2012-01-05 20:35:55

<ręka odruchowo wędruje do jego długich, miękkich, zdrowo błyszczących włosów~ 8D>

(Żebyś się nie zdziwiła.)

To nie mój kraj, by kobiecie nie przystało posiadać inszej władzy niźli... nad czyim umysłem. Odpowiadają mi takie porządki i radym ujrzeć kiedyś Waćpannę panującą więcej niż na skrawku. Jeno jakby nie było, nie jesteś pani w przewadze liczebnej.

Swieta - 2012-01-06 10:32:59

[czemu miałaby się zdziwić? xD]

<ponura mina>

Masz Waćpan rację!

<uśmiech>

Ale wierzę, że z niewątpliwie zaszczycającą ten dom obecnością Waćpana, nie będzie tak źle! Wygląda pan, kawalerze na inteligentnego człowieka, a przecie fantazją i sprytem sto razy więcej można zdziałać, niżeli szarżując na ślepo.

<ponura mina>

Ot i czemu niczego nie zdziałałam.

Gabriel - 2012-01-07 16:21:46

[On jest PRZEKLĘTY. Dlaczego nie poszedł do woja? Ślubowanie. Dlaczego jego życie momentami tak ssie? Ślubowanie.]

<nie potrafi powstrzymać lekkiego uśmiechu>

Przecie Waćpanny śmiałość jeszcze nie raz okaże się nieoceniona. Zwłaszcza, że nie spodziewam się pokory pani szwagrów pod naciskami żadnego sądu.

<bawi się kosmykiem włosów>

Czy upatrzyłaś sobie, pani, jakiego sojusznika?

Swieta - 2012-01-08 11:55:57

<uśmiech>

Dobrze, że Waćpan tu jest, bo Waćpan jesteś moim przedstawicielem prawnym, to i jak Waćpan czego głupiego nie poczyni, to to daje więcej powagi moim staraniom.  Pan Ościerski z pewnością pomoże, bo serce ma dobre, ale on i dużo środków nie ma. Jest jeszcze pan Słonecki, ale z nim sprawa niepewna, bo z góry na mnie patrzy, jako żem baba.

<iskierka zapala się w oczkach>
Ach! I coś mówili o wędrownym Litwinie, co się o pracę pytał...

<złośliwy uśmieszek>
...chociaż może "pytał" to nie najlepsze określenie.

Nawet żem myślała go o pomoc prosić, bo mam parę czerwońców odłożonych, jeno żem się nic nie wywiadowała, bom nie wiedziała, czy baby nie wyśmieje.

Gabriel - 2012-01-08 23:56:24

<nadal znęca się nad włosami>

Dlaczego owo określenie nie pasuje Waćpannie? Jakby jeno nie było, nie miejsce to i czas, by wzgardzić dodatkową szablą. Kupić ich jeszcze kilka nie wadziłoby przy waścinych siłach, aby nie zdawać się przesadnie na wątpliwe poparcie pani wybrańców. Co do prawości tego Litwina, zdam się na opinię Waćpanny, dopóki nie znajdę okazji do wyrobienia własnej.

<puszcza zmaltretowany kosmyk, który rozwija się w loczek~>
<zamyślone w przyjemny sposób spojrzenie>

Ale dalibóg, gdyby i *wiedźma* stała po naszej stronie, wnet zabrakłoby wrogów.

Swieta - 2012-01-09 16:41:37

<wstaje i patrzy gniewnie>

(O TY TAKI! Tylko przyjechałeś i już byś się za innymi kobitami oglądał!? Ty taki synu!)

Ot, Waćpan teraz za wiedźmami będziesz ganiał!? Siły nieczyste to zara więcej złego swoim niżeli wrogom czynią. Azali prawda to, że heretyki się z wiedźmami bratają, a co drugi diabła ma za kołnierzem!?

(Zaraz. Co ja myśle? ...*innymi* kobitami!? Nie, nie, nie, czarowniku przebrzydły! Tak nie będzie!)

<czuje, że oblewa się rumieńcem, i ma nadzieję, że Pan Kawaler złoży to na karb słusznego oburzenia>

Gabriel - 2012-01-09 16:46:07

<unosi brew>

Kiedy nie bluźnimy Świętej Panience, radzibyśmy bratać się z wiedźmami. Ale ich u nas nie ma. A o diable nic nie wiem, chyba że kłamię, jak każdy heretyk.

Swieta - 2012-01-09 16:59:12

<czuje, że ma łzy w oczach i nienawidzi go za to jeszcze bardziej>

Waćpan jesteś bezczelny! Bezczelny i tyle!

<stoi tak przez chwilę i nie wie co z sobą zrobić, w końcu siada na ławie, odwrócona od niego na tyle, na ile pozwala uprzejmość>

Gabriel - 2012-01-09 17:08:32

<tym samym tonem>

Doprawdy?

<ma ochotę powygarniać co nie co, ale czuje, że byłoby to bezprawne znęcanie się nad bliźnimi, więc mentalnie gryzie się w język>

Swieta - 2012-01-09 17:21:35

<paskudny grymas>

<cisza>

Gabriel - 2012-01-09 17:27:09

<opiera się na ławie, podpierając brodę dłonią i po prostu czeka>

Swieta - 2012-01-09 17:31:40

<rzuca mu niezbyt przyjemne spojrzenie i wraca do upartego wpatrywania się w okno>

Gabriel - 2012-01-09 17:34:06

<przewraca oczami, ale poza tym nic się nie zmienia>

(Mógł tak czekać w nieskończoność, ale cierpliwość Svietlany wydawała się mieć jasno zaznaczone granice.)

Swieta - 2012-01-09 17:39:13

<zaczyna szurać nogami pod ławą i bawić się warkoczem. Widać, że nerwy jej puszczają, ale nadal dzielnie się trzyma>

Gabriel - 2012-01-09 20:03:38

<szuka wzrokiem jakże zajmującego spojrzenie S. punktu i sam poświęca mu chwilę>

Swieta - 2012-01-09 21:00:48

AAAAACH!

<gwałtownie wstaje i wali rękami w stół>

Dłużej już tego nie wytrzymam! Dobrze, *przepraszam*!
Jesteś Pan zadowolony!?

<patrzy się wrogo>

Gabriel - 2012-01-09 23:27:45

<dość obojętne spojrzenie>

Za heretyka czy bezczelnego?

Swieta - 2012-01-09 23:47:26

Za obydwa.

<nadal patrzy sie nieprzyjemnie, ale siada, tym razem spogladajac mu prosto w twarz>

Gabriel - 2012-01-10 20:18:09

<zaciska zęby, by nie puścić w świat jakiejś złośliwostki; nie ma potrzeby dalszego dolewania oliwy do ognia>

(Te przeprosiny nie mają sensu, ale cóż robić.)

<zamyka na chwilę oczy, a kiedy je otwiera, kontynuuje już przyjemniejszym tonem>

Za bezczelnego nie ma potrzeby, powinienem bardziej baczyć na słowa.

Swieta - 2012-01-10 22:43:37

(Ta cudzoziemska cholera ma mój los w swoich rękach. Nie mogę obrażać, nie mogę obrażać, nie mogę... ARGH!)

<nadal nadąsana mina>

Ja również, Panie Kawarerze. Nic nie usprawiedliwia mojego wrogiego względem Waćpana zachowania.
( Nie, wcaaaale~... To że jest zdrożnym, pludrackim heretykiem nie ma z tym *nic a nic* wspólnego~! )

Ale wierzę, że wspominaliśmy wcześniej o pewnym Litwinie. Otóż, zasłyszałam ostatnio o człeku, panu, bógdajże, Wojczylisie, co przejeżdżał w okolicy w drodze za monetą na niebezpieczniejsze połacie Rzeczypospolitej i wywiadywał się, czy komuś tu dodatkowego zbrojnego ramienia nie potrza. Ślachcic był to po prawdzie nietypowy, bo gęby do nikogo nie otworzył, za co by pewnie od pana Drewickiego w pysk wziął, jeno że chłop pono był wielki jak dąb, to strach go było zaczepić.

<gdzieś w połowie monologu odzyskuje większość pogody ducha i kończy z uśmiechem:>

Więcej nijak mi to o tem Litwinie nie widomo, ale się w najbliższą niedzielę po Mszy Świętej u pana Szerskiego się o niego rozpytam.

Gabriel - 2012-01-11 18:35:04

(Nie, nic go nie usprawiedliwia, pomijając może tylko jej mentalność otępiałego a agresywnego katola bez krztyny własnego rozumu. Le sigh, kiedyś w końcu uda mu się wypełnić wesołe żądania Męża Nieboszczyka. I tyle go będą tu widzieć, daj Boże. Jest milion innych miejsc do uchowania się przed strażą Jego Eminencji.)

<gładko>

Tak będzie słusznie. A jeśliby znaleźć jakiego rozgarniętego chłopaka, który posłuży za posłańca do mego szwagra, byłoby jeszcze lepiej.

<krótkie zastanowienie>

Iżbyśmy mieli czas za sprzymierzeńca, powinienem napisać jeszcze dziś wieczór.

Swieta - 2012-01-11 21:21:05

<kiwa głową>

Ano, jest taki jeden chłopak, co go spokojnie można w taką drogę wysłać.

<krzywy uśmiech>

Chłopak z pewnością ma głowę na karku, a że i wierny jako pies, to pismo długo iść nie będzie.
Z chwilą, jak Waćpan napiszesz, to się Janka pośle.

<lekki rumieniec>

Ach, Waćpanie, jak już przy tym jesteśmy, to miałabym do Waćpana pewną prośbę...

Gabriel - 2012-01-12 00:14:51

[Who da faq is Janek?]

<przypływ zaciekawienia>

Tak?

Swieta - 2012-01-12 00:34:47

[zakładam, że zna swoich ludzi po imieniu :D]

Ano, bo sprawa jest taka... Ja tu niby jestem pani na włościach, i nigdy mnie to raczej nie przeszkadzało, ale jak przyszło do spraw sądowych, okazało się, jaką przeszkodą potrafi być brak umiejętności czytania.

<głęboki oddech>

Toteż, moja sprawa do Waćpana jest taka, żeby mnie Pan nauczył literki poznawać, a może i stawiać. Byłabym wielce panu wdzięczna.

Gabriel - 2012-01-12 20:32:58

[A bo mi się skojarzyło z tamtą częścią mema, "był taki młody człowiek, ale trzeba było wyjść za mąż". Nie taki Janek?]

<uśmiecha się półgębkiem>

Zadośćuczynię pani prośbie. Jeno zważ, iż jako cudzoziemiec sam nie wystrzegę się pewnych błędów i gotowym nieświadomie je w Waćpani zaszczepić.

Swieta - 2012-01-12 21:22:37

[Cóż. Na dobrą sprawę... taki Janek :D Ale że ona jest cholernym pisiorem... xD]

<macha ręką>

Nieistotne, nieistotne. Jak będę umiała list czyjś przeczytać to już wystarczające osiągnięcie.
<uśmiecha się serdecznie do Pana kawalera>
Jestem Waćpanu niezwykle wdzięczna za dobre chęci.

Gabriel - 2012-01-12 22:02:01

[Dawww, Janku, zostań moją bubą~]

<odpowiada uśmiechem na uśmiech, ot pusta grzeczność>

Skoro to Waćpanią zadowala, możemy rozpocząć nauki choćby i jutro.

Swieta - 2012-01-12 22:23:42

<znowu uśmiech, tym razem nieco chłodniejszy>

Byłabym niezmiernie ukontentowana.

<zapada niezręczna - dla niej - cisza>

Gabriel - 2012-01-13 15:01:45

(No cóż, nie jestem teraz najmilszym towarzystwem i na pewno jest w tym jakiś mój udział.)

Tedy, Waćpanno, czy masz gdzieś podle ręki inkaust i papier?

Swieta - 2012-01-13 17:45:35

<uśmiecha się szeroko, wstając>
Ha, Waćpan powiedziałeś - jutro!
Ale po prawdzie inkaust gdzieś się pewnikiem w komorze znajdzie, jeno nierozrobiony, a takoż i papier gdzieś ułożony się znajdzie. Ale tymczasem, Waćpanie, czy znużenie Waćpanu nie cięży? Długą drogę w końcuś Waćpan odbył, a i pewnie ciężką co niemiara.

Gabriel - 2012-01-13 23:45:46

(Chodziło o listy do szwagra. Żeby dać i sobie, i jej chwilę odpoczynku od siebie nawzajem. Do diabła...)

<wzdycha cicho i spuszcza wzrok, ale zaraz się kryguje>

Nie ciąży mi na tyle, by nie zrobić jeszcze dziś dzień czegoś pożytecznego, zwłaszcza gdy to Waćpani służy.

<miękko>

Masz pani jakie życzenie, które ponadto umieściłoby się w liście?

Swieta - 2012-01-14 10:45:44

[w sensie - im wcześniej napisze, tym prędzej sobie pójdzie? :D]

Nie, ale dziękuję Waćpanie za dobre chęci.

<odtruchtuje do komory grzebać w różnościach wszelakich>

Jak Waćpan wiesz, co chcesz napisać, to jak znajdę papier i inkaust od razu polecę Janka szukać.

Gabriel - 2012-01-15 00:17:35

[Na to wygląda~ Ale nawet nie jest zły, co mnie z kolei bardzo smuci. Będę zmuszona dokopać mu sama.]

<odprowadza ją wzrokiem>

Oby nam przetrwał i drogę, i spotkanie z mą kochaną siostrą.

Swieta - 2012-01-15 11:36:37

<odwraca się rozbawiona>

Aż tak źle?

Gabriel - 2012-01-15 15:15:20

<kręci głową z uśmiechem>

"Źle" to nie jest słowo, którym rad bym się posłużyć. Niech chłopak sam obaczy.

Swieta - 2012-01-16 17:28:42

<grzebie się w komorze przed dłuższą chwilę, po czym wychodzi triumfalnie trzymając kałamarz, zwinięty w rulon papier i zakurzony pęczek piór>

Aha, są!

<zadowolony uśmiech>

To waćpan sobie pisz, a ja lecę szukać Janka!

<zatrzymuje się na chwilę z grymasem na twarzy>
Mam nadzieję że znowu nie poszedł na ryby.

Gabriel - 2012-01-16 17:52:05

<kiw głową w stronę okna>

Wątpię, a gdyby nawet, winien tu pędem wracać, o ile mu zdrowie miłe.

<rozkłada przed sobą wszelkie pisadła i szuka weny we włosach~>
<coś go tyka już przy pisaniu>

Nie mam ja o tutejszym klimacie wielkiego pojęcia, a coś mi podpowiada, jakoby nie zanosiło się na nic lepszego. Jest tedy sens katować posłańca?

Swieta - 2012-01-16 18:23:54

<nadal grymas>

Janek nie z ciasta, w wodzie się nie rozpuści.
Jak się zwykł po deszczu stepem włóczyć, to i może list zanieść, prawda?

Gabriel - 2012-01-16 18:54:45

<nie przerywając pisania>

Jak Waćpani uważasz, to nie mój człowiek.

(Cóż, gdyby nim był, i tak by się go posłało. G. po prostu chciał coś sprawdzić.)

Swieta - 2012-01-16 19:40:08

[CO chciał sprawdzić i jaki był tego wynik? xD]

< łapie płaszcz i wylatuje na dwór. Po jakichś dziesięciu minutach wraca przemoknięta, ciągnąc za rękaw niewiele wyższego od siebie młodzieńca>

...to własnie, Janku, Pan Gabryjel, Jerzego przyjaciel.

<do Pana Kawalera >
Dzisiaj zając na kolację! lmaginuj sobie Waćpan że Janko ułowił parkę tuż zanim padać wzięło i własnie wracał do domu! Ot, Boża wola, nic innego, bo bym go w tym deszczu była szukała!

Gabriel - 2012-01-16 22:02:08

<podnosi wzrok znad na wpół dokończonego listu i spogląda na nowoprzybyłego>
<dochodzi do wniosku, iż chyba nie jest to byle pachoł, toteż wstaje i wyciąga rękę do Janka>
<le uprzejmy uśmiech>

Kawaler d'Allaire. Winszuję celności, skoro mam okazję z niej skorzystać.

Janek - 2012-01-16 22:34:55

<podejrzliwy uprzejmy uśmiech>
<ściska rękę Pana Kawalera i kłania się lekko>

Jan Wieszewski. Niezmiernie miło jest mi poznać opiekuna mojej czcigodnej opiekunki i tak zacnego człowieka.
Rozumiem, że mam iść z poselstwem do Pana Maruszewicza i czigodnej siostry Waćpana?
Mam tylko nadzieję, że pozwoli mi Pan przez chwilę osuszyć się przy palenisku?

Gabriel - 2012-01-17 18:57:17

Nie widzę przeszkód.

<wraca za ławę, do pisania>

Pismu do starościego Maruszewicza niewiele się stanie, kiedy oddać je komuś z jego domu, ale byłbym zobowiązany, gdybyś przekazał pan list do mej siostry w jej własnej ręce i nie inaczej.

Janek - 2012-01-17 20:52:41

<siada, ociekając na odległy koniec ławy>

<skinienie głowy>
Zrozumiałem.

Gabriel - 2012-01-17 23:14:08

Dziękuję panu.

<po chwili odsuwa gotowe pismo i zabiera się bez przyjemności za bardziej osobisty list>

Swieta - 2012-01-21 09:27:32

<wstaje i przechodzi do swojego pokoju>

Gabriel - 2012-01-22 17:27:56

<pokrótce zwija oba skończone pisma i korzystając z palącej się w pobliżu świeczki, pieczętuje je>
<podchodzi do okna, po drodze położywszy jedno i drugie obok Janka>

Janek - 2012-01-24 20:27:48

<bierze listy i wstaje, po czym kłania się lekko panu Gabryjelowi>

Zaszczytem było poznać tak zacnego kawalera.

<wychodzi>

Gabriel - 2012-01-25 13:39:19

[Spada kurtyna.]

www.am6.pun.pl www.javagsm.pun.pl www.legionxiii.pun.pl www.narutoyoyo.pun.pl www.grapolityczna.pun.pl