Opis forum
<uśmiecha się szeroko, wstając>
Ha, Waćpan powiedziałeś - jutro!
Ale po prawdzie inkaust gdzieś się pewnikiem w komorze znajdzie, jeno nierozrobiony, a takoż i papier gdzieś ułożony się znajdzie. Ale tymczasem, Waćpanie, czy znużenie Waćpanu nie cięży? Długą drogę w końcuś Waćpan odbył, a i pewnie ciężką co niemiara.
Offline
(Chodziło o listy do szwagra. Żeby dać i sobie, i jej chwilę odpoczynku od siebie nawzajem. Do diabła...)
<wzdycha cicho i spuszcza wzrok, ale zaraz się kryguje>
Nie ciąży mi na tyle, by nie zrobić jeszcze dziś dzień czegoś pożytecznego, zwłaszcza gdy to Waćpani służy.
<miękko>
Masz pani jakie życzenie, które ponadto umieściłoby się w liście?
Offline
[w sensie - im wcześniej napisze, tym prędzej sobie pójdzie? :D]
Nie, ale dziękuję Waćpanie za dobre chęci.
<odtruchtuje do komory grzebać w różnościach wszelakich>
Jak Waćpan wiesz, co chcesz napisać, to jak znajdę papier i inkaust od razu polecę Janka szukać.
Offline
<grzebie się w komorze przed dłuższą chwilę, po czym wychodzi triumfalnie trzymając kałamarz, zwinięty w rulon papier i zakurzony pęczek piór>
Aha, są!
<zadowolony uśmiech>
To waćpan sobie pisz, a ja lecę szukać Janka!
<zatrzymuje się na chwilę z grymasem na twarzy>
Mam nadzieję że znowu nie poszedł na ryby.
Offline
<kiw głową w stronę okna>
Wątpię, a gdyby nawet, winien tu pędem wracać, o ile mu zdrowie miłe.
<rozkłada przed sobą wszelkie pisadła i szuka weny we włosach~>
<coś go tyka już przy pisaniu>
Nie mam ja o tutejszym klimacie wielkiego pojęcia, a coś mi podpowiada, jakoby nie zanosiło się na nic lepszego. Jest tedy sens katować posłańca?
Offline
[CO chciał sprawdzić i jaki był tego wynik? xD]
< łapie płaszcz i wylatuje na dwór. Po jakichś dziesięciu minutach wraca przemoknięta, ciągnąc za rękaw niewiele wyższego od siebie młodzieńca>
...to własnie, Janku, Pan Gabryjel, Jerzego przyjaciel.
<do Pana Kawalera >
Dzisiaj zając na kolację! lmaginuj sobie Waćpan że Janko ułowił parkę tuż zanim padać wzięło i własnie wracał do domu! Ot, Boża wola, nic innego, bo bym go w tym deszczu była szukała!
Offline
<podnosi wzrok znad na wpół dokończonego listu i spogląda na nowoprzybyłego>
<dochodzi do wniosku, iż chyba nie jest to byle pachoł, toteż wstaje i wyciąga rękę do Janka>
<le uprzejmy uśmiech>
Kawaler d'Allaire. Winszuję celności, skoro mam okazję z niej skorzystać.
Offline
<podejrzliwy uprzejmy uśmiech>
<ściska rękę Pana Kawalera i kłania się lekko>
Jan Wieszewski. Niezmiernie miło jest mi poznać opiekuna mojej czcigodnej opiekunki i tak zacnego człowieka.
Rozumiem, że mam iść z poselstwem do Pana Maruszewicza i czigodnej siostry Waćpana?
Mam tylko nadzieję, że pozwoli mi Pan przez chwilę osuszyć się przy palenisku?
Offline
Nie widzę przeszkód.
<wraca za ławę, do pisania>
Pismu do starościego Maruszewicza niewiele się stanie, kiedy oddać je komuś z jego domu, ale byłbym zobowiązany, gdybyś przekazał pan list do mej siostry w jej własnej ręce i nie inaczej.
Offline