Opis forum
<zaciska zęby, by nie puścić w świat jakiejś złośliwostki; nie ma potrzeby dalszego dolewania oliwy do ognia>
(Te przeprosiny nie mają sensu, ale cóż robić.)
<zamyka na chwilę oczy, a kiedy je otwiera, kontynuuje już przyjemniejszym tonem>
Za bezczelnego nie ma potrzeby, powinienem bardziej baczyć na słowa.
Offline
(Ta cudzoziemska cholera ma mój los w swoich rękach. Nie mogę obrażać, nie mogę obrażać, nie mogę... ARGH!)
<nadal nadąsana mina>
Ja również, Panie Kawarerze. Nic nie usprawiedliwia mojego wrogiego względem Waćpana zachowania.
( Nie, wcaaaale~... To że jest zdrożnym, pludrackim heretykiem nie ma z tym *nic a nic* wspólnego~! )
Ale wierzę, że wspominaliśmy wcześniej o pewnym Litwinie. Otóż, zasłyszałam ostatnio o człeku, panu, bógdajże, Wojczylisie, co przejeżdżał w okolicy w drodze za monetą na niebezpieczniejsze połacie Rzeczypospolitej i wywiadywał się, czy komuś tu dodatkowego zbrojnego ramienia nie potrza. Ślachcic był to po prawdzie nietypowy, bo gęby do nikogo nie otworzył, za co by pewnie od pana Drewickiego w pysk wziął, jeno że chłop pono był wielki jak dąb, to strach go było zaczepić.
<gdzieś w połowie monologu odzyskuje większość pogody ducha i kończy z uśmiechem:>
Więcej nijak mi to o tem Litwinie nie widomo, ale się w najbliższą niedzielę po Mszy Świętej u pana Szerskiego się o niego rozpytam.
Offline
(Nie, nic go nie usprawiedliwia, pomijając może tylko jej mentalność otępiałego a agresywnego katola bez krztyny własnego rozumu. Le sigh, kiedyś w końcu uda mu się wypełnić wesołe żądania Męża Nieboszczyka. I tyle go będą tu widzieć, daj Boże. Jest milion innych miejsc do uchowania się przed strażą Jego Eminencji.)
<gładko>
Tak będzie słusznie. A jeśliby znaleźć jakiego rozgarniętego chłopaka, który posłuży za posłańca do mego szwagra, byłoby jeszcze lepiej.
<krótkie zastanowienie>
Iżbyśmy mieli czas za sprzymierzeńca, powinienem napisać jeszcze dziś wieczór.
Offline
<kiwa głową>
Ano, jest taki jeden chłopak, co go spokojnie można w taką drogę wysłać.
<krzywy uśmiech>
Chłopak z pewnością ma głowę na karku, a że i wierny jako pies, to pismo długo iść nie będzie.
Z chwilą, jak Waćpan napiszesz, to się Janka pośle.
<lekki rumieniec>
Ach, Waćpanie, jak już przy tym jesteśmy, to miałabym do Waćpana pewną prośbę...
Offline
[zakładam, że zna swoich ludzi po imieniu :D]
Ano, bo sprawa jest taka... Ja tu niby jestem pani na włościach, i nigdy mnie to raczej nie przeszkadzało, ale jak przyszło do spraw sądowych, okazało się, jaką przeszkodą potrafi być brak umiejętności czytania.
<głęboki oddech>
Toteż, moja sprawa do Waćpana jest taka, żeby mnie Pan nauczył literki poznawać, a może i stawiać. Byłabym wielce panu wdzięczna.
Offline
[A bo mi się skojarzyło z tamtą częścią mema, "był taki młody człowiek, ale trzeba było wyjść za mąż". Nie taki Janek?]
<uśmiecha się półgębkiem>
Zadośćuczynię pani prośbie. Jeno zważ, iż jako cudzoziemiec sam nie wystrzegę się pewnych błędów i gotowym nieświadomie je w Waćpani zaszczepić.
Offline
[Cóż. Na dobrą sprawę... taki Janek :D Ale że ona jest cholernym pisiorem... xD]
<macha ręką>
Nieistotne, nieistotne. Jak będę umiała list czyjś przeczytać to już wystarczające osiągnięcie.
<uśmiecha się serdecznie do Pana kawalera>
Jestem Waćpanu niezwykle wdzięczna za dobre chęci.
Offline